No i nastaly pierwsze ciche dni. Sprzeczka o pierdole przerodzila sie w wielka klotnie i efekt jest taki, ze nie rozmawiamy ze soba. Zycie. Bo ja nie lubie, gdy ktos nie liczy sie z moim zdaniem, jak mysli, ze ja nie mam nic do powiedzenia. A tak wlasnie bylo :( Wczoraj wyszlam z domu. Gdybym nie wyszla, to chyba bysmy sie pozabijali. Mam nerwice, wiec w takich momentach nie panuje nad soba. Dzisiaj wpadna do nas znajomi. Siedze na necie w poszukiwaniu fajnych przepisow. Czegos, co zjem i ja i kolezanka, bo obie jestesmy wybredne. Najgorsze jest to, ze to co ja zjem, ona nie. I na odwrot :/ A za 21 dni jedziemy wszyscy razem do Zakopanego na weekend. Juz sie nie moge doczekac :)
może dobre jedzonko dla wybrednych oczyści atmosferę?;) a serio to domyślam się i oczekuję rychłego pojednania. ciche dni po to są, żeby później się lepiej godziło :)
cmokas
w Zakopanem piździ jak cholera :) dopiero co wróciłam. Uuu no i jak to się skończyło, kto wyciągnął rękę na zgodę? Ja z moim R. nie umiemy się długo nie odzywać, po chwili ktoś się do kogoś idzie przytulić hihi :).
no zawsze musi byc ten pierwszy raz ktory zapewne szybko minie...nawet jak mój mąz teraz był te 3 tyg nie obyło sie bez kłotni...:)
karotka
04 sierpnia 2007 o 18:21
re: jak ciche dni? minely? co do rpacy to moi rodzice tego nie rozumieja :/ im sie wydaje ze nie staram sie o ta prace poprostu :( pozatym meczy mnie to, bo obiecalam sobie ze zarobie pieniadze na komunie mojego chrzesniaka (syna mojej siostry), ktory jest w rpzyszlym roku. Nie czuje sie ani troche wakacyjnie :(
banshee
03 sierpnia 2007 o 19:58
zrób dwie potrawy - jedną dla siebie drugą dla niej :) a po kłótni to zawsze najlepiej jest się godzić :)
ka
03 sierpnia 2007 o 19:07
to przechodzicie chrzest bojowy;)) jeden z elementów małżeństwa macie za sobą!będzie dobrze:)
a ja jestem wrogiem cichych dni! i sobie tego nie wyobrazam. dla mnie klotnia jest oczyszczeniem atmosfery w danym momencie i nie moze trwac wiecej niz 5-10 minut. powodzenia!
karotka
03 sierpnia 2007 o 11:36
ja jestem beznadziejna jesli chodzi o klotnie, uwazam ze sa potrzebne, ale to ma byc zdrowa rozmowa argument-kontrargument a nie jakies bez sensu gadanie i rzucanie hasel jadacych po ambicji i obrazliwych, jesli tak to wyglada czesto poprostu ze zlosci zamykam sie w sobie i kumuluja sie we mnie te okropne uczucia i poprostu nie mam ochoty widziec ani rozmawiac z ta osoba, wiec u mnie sa okropne i meczace ciche dni :/ to wasza pierwsza malzenska klotnia? ps. carn moge zadac Ci intymne pytanie? nie musisz odpowiadac: czekalas az do slubu..?
cmokas
a gdzie do tego zakopanego konkretnie jedziecie?
Dodaj komentarz