Bez tytułu
Nie wiem czy to ja jestem jakas dziwna czy ludzie sa pojebani. Mamy w grupie kolezanke, ktora na wakacje leci do Egiptu i tam bedzie pracowac w hotelu. Wyjezdza na poczatku czerwca wiec przesunela sobie chyba cala sesje na teraz. Najpierw pozyczylam jej swoje notatki z wykladow (frajerka chodze na wyklady a potem inni tylko kseruja moje notatki) na ktore musialam czekac ponad miesiac i gdyby nie to ze sie w koncu upomnialam to chyba nigdy bym ich nie odzyskala :/ Wczoraj dostalam smsa od niej, zebym sie zapytala faceta z rachunkowosci na ktora godzine w niedziele ma ona przyjsc na egzamin. No ok, zapytam, choc mam juz jej dosyc. Na poczatku wykladu facet pyta gdzie jest ta pani co leci do Afryki bo ma pisac egzamin. A jej nie ma. Wiec wyslalam jej smsa zeby przyjechala lepiej bo facet sie o nia pyta. A ze pipa mozgu nie ma to nie przyjechala. No ale zobowiazalam sie ze zapytam o ten jej pieprzony egzamin wiec podchodze do faceta ktory wydziera sie na dwie inne dziewczyny ktore tez mialy pisac wczesniej egzamin a spoznily sie na wyklad, i mowi, ze mialy swoja szanse ale sie spoznily wiec ich strata. No wiec odeszlam do biurka. Nie dam sie drzec po sobie skoro to nie ja chce pisac jakis egzamin. To jest chyba logiczne ze skoro ona przesuwa sobie sesje to ona ma latac za ludzmi i sie ich pytac i prosic a nie ja! Rano troche sie wkurzylam jak DonMario napisal ze dziewczyny sa glupie, ale chyba niepotrzebnie :)
Dodaj komentarz