Bez tytułu
W koncu moge powiedziec ze zaczynam pisac prace magisterska. Moj promotor to konkretna babka, ktora zna sie na rzeczy. Tak wiec mam juz temat pracy, mam juz plan pracy, i co najwazniejsze, czesc literatury. Powoli przymierzam sie do pierwszego rozdzialu :) Mam nadzieje, ze pisanie pracy bedzie dla mnie przyjemnoscia.
W sprawie wesela w zasadzie nic sie nie zmienilo. Nadal nie wiemy czy je chcemy, czy nie. W kazdym razie ja na wszelki wypadek szukam sali, interesuje sie, pytam, licze gosci, koszty... Staram sie zaplanowac wszystko tak, jak chcialabym zeby bylo. Bo to ma byc po mojemu. Jeszcze nie zaczelam na dobre rozmawiac na ten temat ze swoimi rodzicami, ani z tesciami, a juz sie klocimy. Az sie boje kiedy spotkamy sie wszyscy razem i kazde z nas zacznie przestawiac swoje wizje odnosnie MOJEGO wesela. A ja uparta jestem, wiec nie bedzie latwo :)
Dzisiaj mielismy kolede. Przychodzi ksiadz, patrzy do swojego zeszyciku i mowi "a Anitka chodzi do LO. Hmm, to kiedy konczysz to liceum?" Zdziwiona patrze na ksiedza i mowie, ze juz skonczylam 4 lata temu! A on na to, ze tak popatrzyl, widzi mloda dziewczynke wiec nie przypuszczal ze ona moze studiowac. To i tak lepiej niz rok temu. W zeszlym roku, inny ksiadz, myslal ze chodze do gimnazjum! :/