Bez tytułu
Swieta minely szybko. W pierwszy dzien swiat wizyta u tesciow. Nie lubie takich spotkan, gdzie wszyscy siedzimy przy stole, ja jestem jedyna osoba nie z rodziny, i nie mamy wspolnych tematow. Bo zaczyna sie wspominanie kogos tam, mowienie o kims tam a ja siedze jak dupa i nic nie mowie :( Z natury lubie duzo gadac, ale nawet jakbym chciala to nie mam sie co odezwac.
A wczoraj... wczoraj byl wyjatkowy dzien, bo moje urodziny :] Dostalam kupe zyczen, kilka prezentow, nawet pani w banku sie usmiechnela ;) A wieczorem poszlam z Tomkiem do kina. Pojechalismy w zasadzie w ciemno. Okazalo sie, ze za 15 minut leci film, komedia romantyczna, wiec poszlismy na to. Wkurzalam sie, bo do tego (nowootwartego) kina skladalam swoje cv i sie nie odezwali. A widzialam sie tam na kazdym stanowisku :) Pozniej kolacja w pizzy hut. (Mozliwosc pracowania tam rowniez rozwazalam). Bylo milo... Dawno tak nie spedzalismy czasu.
W czwartek jedziemy do IKEA ogladac meble do mieszkania. Kanape juz wybralam chyba z rok temu :p Powoli musimy urzadzac nasze gniazdko :)
Rozmow na temat slubu poki co nie ma. Musimy sie najpierw okreslic czy chcemy wesele czy nie. W zasadzie to ja musze. Bo poki sprawa nie dotyczyla mnie, mowilam ze wesele to strata pieniedzy (chociaz nadal uwazam, ze to glupota wydawac tyle kasy na jedna noc), ale z drugiej strony... wesele ma sie raz w zyciu, raz w zyciu zaklada sie biala suknie, raz w zyciu jest sie "krolowa balu" ;) Dlatego sie waham. Poza tym juz wszyscy nie moga doczekac sie zabawy, juz zbieraja pieniadze na prezent ;) Jest duzo plusow, ale tez duzo minusow... a ja bidulka musze podjac decyzje :(