uwaga: haslo!
nie mam nic ciekawego do powiedzenia :(
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
nie mam nic ciekawego do powiedzenia :(
I juz wrocilam :) Wyjazd byl calkiem udany, gdyby nie to, ze:
- padalo przez 2 dni i tylko dzisiaj, w dzien wyjazdu, slonce laskawie zaswiecilo
- w pokoju mielismy lazienke w ktorej smierdzialo, wiec trzeba bylo pamietac zeby zamykac te drzwi, bo inaczej smierdzialoby w calym pokoju
No i oczywiscie nie moge pominac tu malego spiecia z Tomkiem :) Tak sie poobrazalismy na siebie, ze obrazeni poszlismy w przeciwna strone. Ja w koncu doszlam prawie do konca tej miejscowosci, wiec wrocilam. W sumie bardziej jak to zmusil mnie pewien pan. Tak sobie szlam i jakis facet pyta czy ten kosciol obok ktorego przechodzilam, czy on jest rzymsko- katolicki? Powiedzialam, ze nie wiem i poszlam. Pozniej facet mnie dogonil i zaczal ze mna gadac jak z jakas swoja kolezanka. Facet ok. 40lat! Juz nawet zaczal sie umawiac ze mna na nastepny dzien na wyprawe w gory!! Wtedy zaczelam juz sobie wyobrazac, ze za chwile dostane parasolem w glowe, nie bede miala sily stawiac oporu, facet wciagnie mnie w jakies krzaczory i zgwalci, pozniej zabije i zakopie i nikt nigdy nie znajdzie mojego ciala :) Wiec jak gdyby nic zapytalam ktora godzina i stwierdzilam, ze jejku, juz jest tak pozno, musze wracac :) I szybko w druga strone. Ale pan nie byl mna chyba zainteresowany bo nawet mnie nie gonil ;)
Ja zawsze jak widze jakiegos faceta to od razu mam takie wizje. Dla mnie kazdy facet ktory chociaz troche dziwnie wyglada jest zboczencem, ekshibicjonista... Moze to dlatego ze od 2 klasy podstawowki juz tylu ich spotkalam? Nie zapomne jednego zboczenca ktory zaczal mnie macac w autobusie. Blech.... A jak zwrocilam mu uwage to caly autobus na mnie patrzal jak na dziwaka zamiast na niego :/ Do domu musialam szybko biec okrezna droga zeby go zgubic, bo swir jeden zaczal mnie sledzic!!! Tego to chyba nigdy nie zapomne.
Jak mi sie ubzduralo w mojej pieknej glowce tak tez zrobilam. Najpierw smsy, potem gg az w koncu sie umowilam. Oczywiscie z tym kolega z poprzedniej notki :) I dzisiaj wyskoczylismy na piwko. Jako ze grosza przy duszy nie mam za bardzo, to stac mnie bylo jedynie na cole. Pan R. jednak uparl sie, ze on stawia. Glupio mi bylo go naciagac, wiec poprosilam o cole. I dostalam- pol litrowa :) Ledwo dopilam, a do domu musialam biec bo bym sie posikala :) Powspominalismy troche, m.in. ta wycieczke. Pan R. mowil, ze szkoda ze sie nie dogralismy na niej. No coz, jak ktos wolal zabawiac sie z innymi, to juz nie moja wina :) Dwie godzinki posiedzielismy, pozniej trzeba bylo wracac do domu, bo jak to- facet meczu nie obejrzy? :) Ogolnie czas milo spedzilismy, gdyby nie to, ze kolega oczekiwal chociazby buzi ode mnie. Przy okazji zlozyl niemoralna propozycje. Ale faceci to sa jednak swinie. Ma dziewczyne od paru lat, ale zadnej okazji nie chce przepuszczac. Stwierdzil, ze woli teraz sie wyszalec, bo jak juz sie ozeni to o zadnej zdradzie nie ma mowy. Przyznal sie, ze raz zdradzil swoja dziewczyne, ale to bylo na samym poczatku. Kurde, na poczatku czy na koncu, co za roznica. Zdrada to zdrada. Mowie mu, ze skoro tak do tego podchodzi, to niech zostawi swoja dziewczyne, niech jej nie rani, niech sie wyszaleje a pozniej szuka jakiejs dziewczyny na stale. Ale nie, on jej nie moze zostawic bo on ja kocha! Wlasnie widze jak bardzo :/ Nie wiem czy bede chciala sie jeszcze z nim zobaczyc. Gdyby potrafil pojsc gdzies tak czysto po kolezensku, to jasne, ale w tej sytuacji wole nie.
Wracalam juz do domu autobusem, patrze a tu takie kleby dymu- pozar. Poczatkowo nie potrafilam zbytnio okreslic gdzie to, wiec spokojnie jechalam, ale pozniej? Cholera, przeciez ja tam mieszkam skad ten tym leci!! Dzwonie do domu, zeby upewnic sie ze to jednak nie u mnie. Nikt nie odbiera. Mysle sobie: fajnie, dom sie pali. Dzwonie do siostry na komorke- tez nie odbiera. Dom sie pali a ona pewnie nie zdazyla telefonu zabrac. Wysiadlam z autobusu i biegiem do domu (tym bardziej ze sikac mi sie chcialo). Na szczescie to nie u mnie :)
A jutro jade znowu w gory na 4 dni. Tym razem tak bardziej romantycznie, tylko z Tomkiem :)
Ja chyba dziwaczeje na starosc :) Ostatnio bylam przelotem w Empiku, gdzie pracuje moj kolega ze szkoly sredniej. Rok starszy, nie za wysoki, ciutke jakby grubszy, albo to ten styl ubierania sie tak go pogrubia? W kazdym razie widzialam go w tym sklepie, ale nawet nie podeszlam, bo obslugiwal klientow. I tak sobie o nim mysle, i mysle i przestac jakos nie moge. To, ze ja jemu sie podobam to wiem, bo nie raz mi to mowil, a ja? Mnie tez sie podobal, ale zawsze byl ktos, kto nam uniemozliwial blizsze poznanie sie. Albo to ja kogos mialam, albo to on z jakas probowal byc, albo znowu podobal sie mojej najlepszej kolezance...Kiedy ostatnio go spotkalam u mnie na uczelni, mowil, ze jest sobie z pewna dziewczyna, ale to nie jest ta, ktorej szuka. Ona nawet za bardzo mu sie nie podoba! Poznalam ja wtedy- taka zwykla dziewczyna, jak ja. Od konca szkoly minely juz 2 lata, a ja nadal pamietam ta wycieczke na ktorej bylismy w 3 klasie (jego 4 bo to technik), jak w autokarze sobie gadalismy doslownie na wszystkie tematy. Stwierdzil wtedy, ze chyba oboje jestesmy niewyzyci, bo same swinstwa nam w glowie :) Albo to zdjecie ktore od niego dostalam na koniec szkoly z dedykacja na odwrocie: "Dla superlaski, ktora swoim wygladem oniesmiela nie jednego, ktora nie siada kazdemu na kolana (wycieczka) ktora jest madra, inteligentna i zawsze usmiechnieta!" Nie raz korcilo mnie (i ciagle korci), zeby wyslac do niego smsa, wyskoczyc gdzies razem, powspominac to, co bylo... Ale przeciez Tomek... (nie musze juz chyba konczyc?). Dobrze, ze on nie zna hasla :)
A jutro mam w planie odwiedzic moja kolezanke, z ktora przyjaznilam sie w 1 klasie lo. Teraz ma juz dwoje dzieci: Maje (3 lata) i Klaudie (11 miesiecy). Nie widzialam sie z nia od 2 lat, no i nie jestem na biezaco co tam u niej slychac. Nawet nie wiem czy trafie do niej, bo nie bardzo pamietam gdzie mieszka, ale jak dobrze pojdzie to znajde ja tam. W koncu to osiedle nie jest takie wielkie. A jak nie znajde to zadzwonie do jej rodzicow i dowiem sie gdzie mieszka :)
Dzisiaj byl bonus dla odwiedzjacych- napisalam notke z polskimi znakami, bo tak sie lepiej czyta. Ale niestety jak juz wkleilam notke na bloga okazalo sie, ze nie ma polskich znakow :( Odnosnie polskich znakow przypomnialo mi sie jak pewnego razu bylam sobie chora i bolalo mnie gardlo. I napisalam Tomkowi smsa, ze jak bedzie do mnie jechac to niech mi kupi tabletki: Strepsils zólte. On mi odpisal, ze oczywiscie kupi mi te zol cos tam, o ile bedzie umial to wypowiedziec. No i Tomek przychodzi do apteki i mowi pani, ze poprosi Strepsils zolte. Pani nie wiedziala o co chodzi. Wiec Tomek wyciaga telefon i mowi, ze tak, tak, strepsils zolte. W telefonie nie ma polskich znakow, wiec zólte to byly zolte :) A ze nazwy lekow maja czasem dziwne nazwy nie wpadl na to, ze chodzi o slowo zólte. Jak mi to opowiedzial myslalam ze padne ze smiechu :)
Przy okazji przypomniala mi sie jeszcze jedna zabawna historia. Akcja dzieje sie w sklepie na mazurach. Idziemy z Tomkiem do sklepu po kawalek kielbaski. Przyszla nasza kolej do kupowania a Tomek mowi: "koncek slonskiej" :) Dla osob nie znajacych naszej pieknej gwary tlumacze :) - kawalek slaskiej. Jeszcze chcielismy dorzucic ze moze ze dwie zymly (bulki - w slowie "zymly" te z to jest z z kropka)) do tego, ale nie chcielismy byc az tak okrutni :)
Mialam napisac jakas notke wiec napisalam. Jak siadalam do komputera mialam zupelnie inny pomysl na nia, ale niech i taka bedzie. Po malu juz mi sie tematy wyczerpuja, nie wiem o czym mam pisac, bo przeciez nie bede wam opisywac co dzisiaj robilam, bo pozasypialybyscie przed komputerami :) Az sie czasem dziwie, ze chce wam sie komentowac. W koncu tu nie ma za bardzo co komentowac :(
O, tego jeszcze wam nie pisalam. Bratowa Tomka poszla dzisiaj do szpitala urodzic dzidziusia. No i zostane (przyszywana) ciocia :) Jeden lekarz mowi, ze to chlopczyk, inny ze dziewczynka tak wiec nikt nie wie co w koncu sie urodzi. Tak na wszelki wypadek imiona dla obu plci sa wybrane. Dla dziewczynki Nicole, a dla chlopczyka Daniel. Mam nadzieje, ze imiona ulegly w miedzyczasie zmianie, bo ani jedno ani drugie mi sie nie podoba :)
WIADOMOSC Z OSTATNIEJ CHWILI
Dzis w nocy urodzil sie dzidzius. Dziewczynka :) No i nietstey imie Nicole zostalo :( Ja jestem zwolennikiem "tradycyjnych" imion, np. Marysia, Malgosia itp. a nie jakichs wyszukanych, wiec mialam nadzieje, ze wybiora jakies inne, no ale w koncu to ich dziecko wiec niech je sobie nazywaja jak chca. Do szpitala obkukac dziecko idziemy dopiero jutro, bo porod byl ciezki, wiec siostry marudza, ze wogole tatus przychodzi do szpitala. Rano bylam na targu, wiec od razu kupilam skarpeteczki dla dziecka. W sumie nie sa zbyt piekne i nie takie chcialam kupic, no ale gdybysmy jutro nic nie kupili to przynajmniej te skarpetki beda.