Bez tytułu
Te swieta sa inne niz wszystkie- ostatnie swieta w domu. Az mi sie smutno robi z tego powodu :( Ja chyba jeszcze nie doroslam, zeby opuszczac rodzinny dom. Wiem, ze wyprowadzka i zakladanie wlasnej rodziny to normalne, taka kolej rzeczy. Ze wszystkich to czeka, predzej czy pozniej. Wiem, ze bede miala rodzicow blisko, ze zawsze bede mogla do nich przyjsc... ale to juz nie bedzie to samo i zle mi z tym :(
Wczoraj zostalam zaproszona do tesciow na swiateczny obiad. Milo z ich strony. Podobno menu bylo ukladane pode mnie, bo ja duzo rzeczy nie lubie hihi :) Przy okazji dowiedzialam sie, ze brat T bedzie mial 2 dziecko :) Niestety, ostatnimi czasy mam do niego i jego zony neutralno- negatywny stosunek, wiec nawet nie udawalam zadowolenia. Po prostu przyjelam do wiadomosci.
A dzisiaj goscie przychodza do nas. Tradycyjnie juz dziadkowie, druga babcia i T. Bedziemy pic za moje zdrowie, bo jutro jest MOJ dzien :)