Bez tytułu
Jestem tchorzem, jestem tchorzem, jestem ... Dzisiaj znowu jechal autobusem kolega, ktorego poznalam przez internet, ten o ktorym pisalam 8-go marca. I znowu odwrocilam glowe w strone szyby, i podziwialam widoki... On tez sie chowal przede mna, i staral sie nie spogladac w moja strone... W dodatku pozniej usial sobie przede mna. Dobrze ze tylem do mnie, bo gdyby usiadl przodem to nie wiem jak mialabym sie zachowac. Moze teraz juz tak co dwa tygodnie bedziemy jezdzic tym samym autobusem? Gdyby tak bylo, to moze ktoregos poniedzialku przybyloby mi odwagi, zeby chociaz sie przywitac. Nie znosze tego, kiedy dwie osoby, ktore sie znaja i kiedys mialby sobie tyle do powiedzienia, teraz nawet sobie glupiego "czesc" nie powiedza.
Dzisiaj oddalam indeks do dziekanatu :-)))) W koncu zdobylam wszystkie wpisy, i moglam pozbyc sie tej zielonej ksiazeczki. Pan w dziekanacie jak zwykle byl niemily, ale do jego wiecznie niezadowolonej miny idzie przywyknac ;-) Teraz siedze w domciu, popijam cole, i zastanawiam sie od czego by tu zaczac sprzatanie... Chyba kupie sobie robota, ktory bedzie za mnie dbal o porzadek :-)