Bez tytułu
Sobota wieczor. Dowiaduje sie, ze jestem zaproszona na urodziny "tescia" ktore odbeda sie w niedziele. Zaproszeni sa tylko ja + Tomek i brat Tomka z zona. No to kurde nie wypada nie isc :/ W niedziele szybko pobieglam po kwiatki i wieczorem, kiedy juz bylam ubrana i juz mialam wychodzic z domu przyszedl sms "Dziobek, u mnie jednak beda wszyscy ale oczywiscie zaproszenie jest aktualne tylko pisze zebys znowu nie miala pretensji ze ci nie powiedzialem. Czekam :-*". No to niezle. Tomka rodzina jest dosc liczna, ja dosc niesmiala- co ja tam bede z nimi przy stole siedziec? O czym bede gadac?? Ale pojechalam. Nie wiem jak to zrobilam, ale w samochodzie polamal mi sie jeden kwiatek :) Jestem juz w mieszkaniu, tata Tomka mnie wita haslem "ale pieknie wygladasz" :) Jego tata zawsze wali mi jakies komplementy :) Zlozylam zyczenia i teraz dylemat: pocalowac czy nie? W sumie jak by nie bylo obcy facet! No ale widze ze sie lekko zblizyl czyli chce ode mnie buzi :) Czas jaki spedzilam z reszta gosci dluzyl sie strasznie. W koncu poszlam do drugiego pokoju i tam sobie siedzialam z bratowa Tomka i jej coreczka, ktora ma 3 miesiace. Potarmosilam dziecko, pomeczylam, narobilam tysiac glupich min do niej zeby tylko sie usmiechnela :) Oczywiscie jak tak krazylam z dzieckiem na rekach wszyscy mnie pytali kiedy bede miala swoje? Yyyy, ze co? Ja przeciez nie chce, nie tak szybko!! :) Przyjechalam do domu i stwierdzilam ze tak strasznie nie bylo, wiec dlaczego tak sie wczesniej denerwowalam?
Teraz mam okienko, przyjechalam do domu cos zjesc, bo jak zwykle burczy mi w brzuchu. A musze teraz duzo jesc. Wczoraj bylam w spodnicy ktora kupilam 2 miesiace temu. Znowu schudlam :( Jeszcze troche i wiatr mnie porwie :(