Bez tytułu
Dlaczego rozdrapywane stare rany tak strasznie bola? Ile jeszcze musze wylac lez, zeby wszystko stalo sie prostsze, latwiejsze.... Czy to w ogole moze takie sie stac? Czy cos co kiedys zostalo w pewien sposob zepsute moze z biegiem czasu samo sie naprawic? Czy psychika czlowieka, moze zostac "naprostowana" i wtedy bedzie funkcjonowac tak jak powinna? Czy da sie zapomniec wyrzadzona kiedys krzywde, ktora boli a rana wtedy zadana nadal krwawi?