Bez tytułu
Dwa dni spedzone na uczelni a ja juz mam dosyc. Plakac mi sie chce na sama mysl o tym, ze znowu jutro musze tam isc. A to wszystko przez to, ze razem ze mna do innej grupy mialo sie przepisac 5 dziewczyn. Ja chcialam byc madra, i przepisalam sie juz jakis czas temu a one nie i nie zapowiada sie na to, zeby mogly jeszcze zmienic grupe. Tak wiec jestem sama jak palec w grupie, w ktorej wszyscy sie znaja bo chodzili juz razem 2 lata. Jak najwiekszy odludek probuje sie z nimi jakos zgrac, ale cos ciezko mi to idzie :( Mam nadzieje, ze z czasem odnajde sie w tej grupie, i ze nie bedzie tak zle. Co ja gadam??? Z kim tam niby mialabym sie zgrac? Z taka parka, ktora nie odstepuje siebie na krok, non stop sie przytulaja i caluja? Albo z takim kolesiem co ma dlugie, ryze wlosy i dlugie paznokcie? Jak widze go to az mnie ciarki przechodza. Wlosy i paznokcie ZAWSZE brudne. I po cholere sie przepisywalam? A taka szczesliwa bylam ze bez problemu mnie przepisali :/ Ciekawe jak zaeraguja na mnie w dziekanacie jak przyjde i powiem, ze jednak chcialabym wrocic do poprzedniej grupy? :))