Bez tytułu
Nareszcie weekend. Przez ostatni tydzien mielismy szkolenie. 4 dni siedzenia i poznawanie programu na ktorym pracujemy. Sporo tego do nauczenia jest, momentami mnie to wszystko przeraza. Ale musze dac rade. Musze sie wykazac, bo chce zostac w tej pracy na dluzej. Nie czesto sie zdarza, zeby dostac robote w swoim zawodzie (co bardzo mnie cieszy, bo nie po to studiowalam 5 lat zeby robic cos zupelnie innego) i to dobrze platna.
Wczoraj tez dostalam wiadomosc z propozycja rozmowy kwalifikacyjnej. I to mnie strasznie zdziwilo, bo w sumie wyslalam cv w 8 miejsc, odezwali sie z pieciu, bylam na dwoch rozmowach i z obu mnie przyjeli. A ja zawsze myslalam, ze absolwentow bez doswiadczenia raczej niechetnie sie zatrudnia.
A do slubu juz jestem prawie gotowa. Jeszcze zostaly nam jakies pierdoly do kupienia: zaproszenia, kwiaty, buty. Najwiecej mam problemow z najwieksza pierdola- ozdoba do wlosow. Wysmylilam sobie takie perelki na zylce, ktore beda "wychodzic" z jakiegos tam koka, no i nigdzie nie moge tego znalezc. Wrrr
Ostatnio zagadalam T o dziecko. Bo on planuje dzieci nie wczesniej niz za 5 lat!! A ja bym moze juz chciala... Ale poki co musze miec stala, pewna prace, pozniej bedziemy sie zastanawiac.