No i nastaly pierwsze ciche dni. Sprzeczka o pierdole przerodzila sie w wielka klotnie i efekt jest taki, ze nie rozmawiamy ze soba. Zycie. Bo ja nie lubie, gdy ktos nie liczy sie z moim zdaniem, jak mysli, ze ja nie mam nic do powiedzenia. A tak wlasnie bylo :( Wczoraj wyszlam z domu. Gdybym nie wyszla, to chyba bysmy sie pozabijali. Mam nerwice, wiec w takich momentach nie panuje nad soba. Dzisiaj wpadna do nas znajomi. Siedze na necie w poszukiwaniu fajnych przepisow. Czegos, co zjem i ja i kolezanka, bo obie jestesmy wybredne. Najgorsze jest to, ze to co ja zjem, ona nie. I na odwrot :/ A za 21 dni jedziemy wszyscy razem do Zakopanego na weekend. Juz sie nie moge doczekac :)