:)
Walcze z nawalem pokarmu i pogryzionymi brodawkami :( Dziecko jest na sztucznym mleku a ja staram sie jak najszybciej je wyleczyc. I niech wszyscy mowia co chca, ale ja nie bede dwac swojemu dziecku krwi. Juz mi wystarczy jak raz ta krwia sobie odbila i spanikowana nie wiedzialam co robic. A polozna na to "karmic dalej". Wrrr
A oto moja historia porodu :) Do szpitala trafilam 29 kwietnia. W sumie po nic, polezec, poobserwowac, najwyzej dac kroplowke na wywolanie. Lekarz stwierdzil ze mam bardzo waska miednice, taka meska, i zrobil usg zeby zobaczyc jaki duzy jest dzidzius. Orientacyjna waga: 3850 i duza glowa!!! Dowiedzialam sie ze moge miec problemy z urodzeniem. Poszla kroplowka i nic. Za dwa dni nastepna, ale juz z zaznaczeniem ze jak nic sie nie ruszy bedzie cesarka. I nic sie nie ruszylo. Dziecko nie schodzilo nizej, zero akcji porodowej. Wiec tniemy. Teraz wybor znieczulenia. Czy ogolne czy wbijaja mi sie w kregoslup i wszystko widze. Oczyiscie ta druga opcja, ja musze widziec dziecko bo postraszyli mnie ta duza glowa, a ja kiedys mialam toksoplazmoze, wiec kto wie czemu ta glowa taka duza? Na szczescie okazalo sie ze Basia jest zdrowa, dostala 10 punktow a wazyla 4 kilogramy!!! Ja nie wiem jak ja to zrobilam, myslalam ze jak bedzie wazyc 3500g to bedzie dobrze a tu zdrowe 4 kilo :)
Ale udalo mi sie- dziecko mam spokojne i nie placzace :) Placze tylko jak jest glodna, a tak to kochany Aniolek :)
http://i6.photobucket.com/albums/y231/carnation/P1000632.jpg