:(
Nie daje juz rady :( Caly dzien siedze z malym krzykaczem, ktorego jeszcze nie rozgryzlam :/ Najbardziej brakuje mi Tomka. Calymi dniami jest na budowie i stara sie jak najszybciej wybudowac nam dom, a w zamian przyjezdza moja mama. Ale wiadomo, to nie to samo. W dzien staram sie jakos trzymac, ale wieczorem wyplakuje sie Tomkowi w rekaw :( Ja wiem, ze poczatki sa najtrudniejsze i jedyne co mi pozostaje to uzbroic sie w cierpliwosc.
Wczoraj pojechalismy na pierwszy spacer. I kolejny zawod, bo nie bylo tak milo jak sobie wyobrazalam ze bedzie :( Basia zaczela plakac i szybko wracalismy zeby ja nakarmic :(
Brodawki sie zagoily wiec powracamy do piersi. Ale to juz nie takie proste. Mala troche pociagnie, przysypia, a jak ja odstawiam to zaczyna plakac. Tak siedze z nia godzine po czym dostaje butelke :(
Codziennie jem to samo: na sniadanie chleb z zoltym serem, na obiad zupa na bazie rosolu, oczywiscie nieprzyprawiona, na drugie danie gotowany kurczak i suche ziemniaki albo pierogi z ziemniakami, na kolacje chleb z zoltym serem. A popijam wszystko woda mineralna albo sokiem jablkowym. Na sama mysl o jedzeniu mam ochote puscic pawia. Mam ochote zjesc cos innego, ale ponoc wszystko moze zaszkodzic dziecku. Wiem, ze co 2 dni moge wprowadzac nowy produk i obserwowac dziecko, ale chcialabym zjesc pomidora- polozna mowila nie tak szybko, bo moze silnie uczulac. Jogurt, owszem, ale dziecko moze miec skaze bialkowa...
:( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(